czwartek, 29 listopada 2012
Złota nić
Dzisiaj chciałam wam zaprezentować mój nowy nabytek, czyli czarny sweterek przetykany złotą nitką. Wybrałam do niego jasne rurki i brązowe buty na koturnie.
Sweter - NN
Spodnie - F&F
Buty - Deichmann
środa, 28 listopada 2012
Sałatka dla leniuchów
Dzisiaj prosty i szybki przepis na pyszną sałatkę. Najbardziej lubię
takie przepisy, w których najlepiej: nie trzeba nic kroić, nic smażyć,
ani gotować. Ta spełnia moje kryteria z jednym małym wyjątkiem:)
Potrzebujemy:
opakowania płatków migdałowych- które można uprażyć na suchej patelni, ale mi się nie chciało
udka wędzonego kurczaka
puszki słodkiej kukurydzy
2-3 ugotowane na twardo jajka
łyżki stołowej majonezu
pieprz i inne przyprawy (co kto lubi)
I teraz niezwykle skomplikowany przepis:
udko obieramy ze skóry i kroimy - to jest jedyna rzecz do jakiej tak naprawdę musimy się odrobinę przyłożyć
jajko obieramy i rozdrabniamy np. widelcem
kukurydzę i migdały- wsypujemy do miski, dodajemy resztę składników, trochę pieprzu (sól osobiście odradzam bo kurczak jest wystarczająco słony), dodajemy łyżkę majonezu i gotowe!
SMACZNEGO!
poniedziałek, 26 listopada 2012
Kocie oczy
Obiecałam zdjęcie nowego tuszu Maybelline na moich rzęsach i muszę wam powiedzieć, że moje oczy chyba nie lubią być fotografowane. W końcu jednak udało się coś zrobić i wybrać, mam nadzieję, że cokolwiek zobaczycie :)
Zakochałam się ostatnio w kreskach w związku z tym kupiłam dwa eyelinery. Jako, że jestem początkująca wybrałam liner w pisaku Miss Sporty Cat's Eyes Liner. Można nim zrobić cieniutkie jak i grubsze kreski stosunkowo łatwo. problem polega na tym, że jest raczej słabo czarny i krótko się trzyma na powiece. Dlatego dokupiłam zwykły czarny liner z pędzelkiem firmy Lovely (dopiero się uczę więc stwierdziłam, że nie ma co szaleć na początek z drogimi produktami). Trzyma się dosyć długo i świetnie uzupełnia ten pisakowy. Najpierw rysuje delikatną kreskę pisakiem, a potem poprawiam pędzelkiem. Może tym sposobem w końcu się nauczę robić piękne kreski.
Oto eyeliner w pisaku... |
...a oto kreski jakie można nim zrobić. |
Pomysł linera w pisaku jest bardzo fajny. Zrobienie nim kreski jest banalne, szkoda tylko że tak nietrwałe. Chociaż może są pisaki, które cechują się większą trwałością i nasyceniem koloru? Wiecie coś na ten temat?
A.
niedziela, 25 listopada 2012
Sweterek w nordyckie wzory w stylizacji
Dzisiaj kolejna stylizacja z moim najnowszym nabytkiem czyli uroczym białym sweterkiem KappAhl. Sweterek jest bardzo ciepły i miły w dotyku. Ozdobiony nordyckim wzorem, które podobno są bardzo modne! Dobrałam do niego proste bordowe spodnie, czarne buty i czarną torbę.
Przy okazji zupełnie przypadkiem natrafiłam na ogromny billboard z reklamą tegoż sweterka:)
Sweterek- KappAhl
Spodnie- Stradivarius
Buty- Czasnabuty.pl
Bransoletki- allegro
Torba- nn
piątek, 23 listopada 2012
Stylizacja z czerwoną marynarką
Marynarka (czy też żakiet jak kto woli) nadaje elegancji każdej kreacji. Dodana do zwykłych dżinsów i prostej bluzki czyni cuda.
Marynarka - c&a
Bluzka - Terranova
Spodnie - NN
Buty - NN
Marynarka - c&a
Bluzka - Terranova
Spodnie - NN
Buty - NN
środa, 21 listopada 2012
The Falsies Feather
O tuszach Maybelline dających efekt sztucznych rzęs słyszał chyba każdy, są na rynku od dłuższego czasu. Firma co jakiś czas wprowadza innowacje, nowe formuły, szczoteczki, efekty. Tym razem stworzyła tusz Falsies Feather Look Volum Express Mascara. Tusz ma formułę żelu-musu, która zawiera 40% mniej twardych włosków. Tego nie jestem w stanie stwierdzić muszę uwierzyć na słowo. Ale mogę potwierdzić, że rzęsy są idealnie rozdzielone, wydłużone i miękkie w dotyku.
"Krzaczasta", silikonowa szczoteczka Flexor równomiernie rozprowadza tusz na całej długości rzęs. Jest bardzo elastyczna i miękka przez co prawie nie czuć, że się jej używa. Tusz nie jest wodoodporny jednak bardzo długo się utrzymuje i co ważne nie kruszy się. Wszyscy zauważyli, że moje oczy są jakieś ładniejsze :)
Opakowanie o pojemności 10 ml kosztuje 33 zł, ale jeszcze przez tydzień można go kupić w Super Pharm w promocji za 23,99.
Nie używam jej długo, ale już wiem, że jest jedną z moich ulubionych maskar. Polecam.
A.
http://beautylovin.pl
"Krzaczasta", silikonowa szczoteczka Flexor równomiernie rozprowadza tusz na całej długości rzęs. Jest bardzo elastyczna i miękka przez co prawie nie czuć, że się jej używa. Tusz nie jest wodoodporny jednak bardzo długo się utrzymuje i co ważne nie kruszy się. Wszyscy zauważyli, że moje oczy są jakieś ładniejsze :)
Opakowanie o pojemności 10 ml kosztuje 33 zł, ale jeszcze przez tydzień można go kupić w Super Pharm w promocji za 23,99.
Nie używam jej długo, ale już wiem, że jest jedną z moich ulubionych maskar. Polecam.
A.
wtorek, 20 listopada 2012
Portier nosi garnitur od Gabbany
Ostatnio dużo pisałyśmy o ubraniach i kosmetykach, jednak jak wiadomo nie samą modą człowiek żyje. Czasami, żeby odpocząć sięgam po dobrą książkę. Niestety nie zawsze jest tak dobrą jakbym chciała... Przeczytałam "Diabeł ubiera się u Prady" i "W pogoni za Harrym Winstonem" i możecie powiedzieć, że się nie znam i kompletnie nic nie wiem o literaturze kierowanej do młodych, samowystarczalnych, pewnych siebie, nowoczesnych kobiet, ale jak dla mnie były to mocno przereklamowane bestsellery...Po pewnym czasie zapomniałam jak wielką ilością głupot, banalnych myśli i jeszcze gorszych wniosków i przemyśleń nafaszerowane były obydwie te pozycje i w chwili zapomnienia (bądź kompletnego zaćmienia umysłu) sięgnęłam po "Portier nosi garnitur od Gabbany"... I tak samo zalała mnie fala głupoty oraz... blichtru! Przepych, bogactwo, gwiazdy światowej sławy i niepozorna bohaterka kochająca czytać harlequiny, zaplątana w relacje z mężczyzną, do którego nic nie czuje! Oto przepis na poczytną książkę!
Bette Robinson- nasza główna bohaterka na samym początku ma w sumie trochę g***niane życie. Praca, której nienawidzi, pies uczulony na wszystkie możliwe pyłki, bark faceta (a nawet szans na poznanie jakiegoś potencjalnego partnera) i takie tam... Któregoś dnia zwalnia się z pracy - ot tak! Bo przecież wszyscy rzucają robotę z dnia na dzień nie mając nic w zanadrzu- a rachunki zapłacą się same. Później dostaje (za sprawą sławnego wuja...) pracę w super modnej firmie zajmującej się organizacją imprez. Szybko odnajduje się w nowej roli. Ba! nawet dostaje w ekspresowym tempie wyróżnienie i zostaje osobę odpowiedzialną za mega wielką imprezę, na której gościć będą same sławy! Najprzystojniejszy mężczyzna w całych Stanach Zjednoczonych całuje ją na oczach fotoreporterów, dzięki czemu staje się obiektem zainteresowania plotkarskich gazet i tabloidów... Przez to "drobne nieporozumienie" Bette zostaje wciągnięta w pseudo-romans, a mężczyzna, którego naprawdę pragnie pozostaje po za jej zasięgiem....
Zakończenia oczywiście Wam nie zdradzę, ale podpowiem, że jest tak samo banalne jak cała książka! :)
Bette Robinson- nasza główna bohaterka na samym początku ma w sumie trochę g***niane życie. Praca, której nienawidzi, pies uczulony na wszystkie możliwe pyłki, bark faceta (a nawet szans na poznanie jakiegoś potencjalnego partnera) i takie tam... Któregoś dnia zwalnia się z pracy - ot tak! Bo przecież wszyscy rzucają robotę z dnia na dzień nie mając nic w zanadrzu- a rachunki zapłacą się same. Później dostaje (za sprawą sławnego wuja...) pracę w super modnej firmie zajmującej się organizacją imprez. Szybko odnajduje się w nowej roli. Ba! nawet dostaje w ekspresowym tempie wyróżnienie i zostaje osobę odpowiedzialną za mega wielką imprezę, na której gościć będą same sławy! Najprzystojniejszy mężczyzna w całych Stanach Zjednoczonych całuje ją na oczach fotoreporterów, dzięki czemu staje się obiektem zainteresowania plotkarskich gazet i tabloidów... Przez to "drobne nieporozumienie" Bette zostaje wciągnięta w pseudo-romans, a mężczyzna, którego naprawdę pragnie pozostaje po za jej zasięgiem....
Zakończenia oczywiście Wam nie zdradzę, ale podpowiem, że jest tak samo banalne jak cała książka! :)
sobota, 17 listopada 2012
Przed świtem
Ostatnia część Sagi weszła wczoraj do kin i oczywiście nie mogło mnie na niej zabraknąć. Książki przeczytałam, a właściwie pochłonęłam prawie jednym tchem. Co do filmów uważam, że pierwszy był kompletną klapą każdy następny był coraz lepszy, a wielki finał bardzo polecam.
Nie żeby był genialną produkcją, bo nie był, ale jednak miał w sobie coś co pozwala mi nie żałować pieniędzy wydanych na bilet i tego, że pójdę na niego jeszcze raz (obiecałam N.). Jest to film miły, lekki i przyjemny. Było się z czego pośmiać i to nawet dosyć często, można się było wzruszyć (podobno) a niektóre sceny trzymały w napięciu.
Idąc do kina wiedziałam, że film będzie miał inne zakończenie niż książka. Od razu mnie to ucieszyło, zakończenie książki mogło być lepsze i bardziej stanowcze. Ostatnie sceny filmu? Jestem pod wrażeniem. Wspaniale pomyślane i wykonane zakończenie. Byłam wściekła, zaskoczona, zdezorientowana i zachwycona!
Muzyka w filmie jest dosyć dobra, nie wgniata w fotel, ale też nie denerwuje. Gra aktorska nie zaskakuje i nie powala. Mówię głównie o odtwórcach głównych ról, czyli Belli i Edwarda. Oni są cały czas tacy sami. Kirsten jakby zagubiona, Robert jakby zniesmaczony albo odurzony. Moim ulubionym aktorem Sagi jest Billy Burke czyli ojciec Belli, jedyny na którego twarzy malują się emocje.
Pewnie pamiętacie, że niektóre wampiry mają pewne zdolności i tutaj twórców trochę poniosło. Ja rozumiem zdolności zdolnościami ale czarny dym wydostający się z rąk i robiący niewiadomoco to już trochę przesada i zaleciało trochę Harrym Potterem. Do tej pory zdolności były"niewidoczne".
Oczywiście masa niedomówień, przeinaczeń i pominięć (nie wiem czy osoby, które nie czytały cokolwiek zrozumiały) ale dla mnie to było tylko dopełnienie książki. Bardzo ładne pożegnanie z Sagą.
Fanom Zmierzchu polecam, fanom Edwarda i Jacka nie muszę ;) a wszystkim, którzy nie czytali oczywiście polecam przeczytać, bo jak się kolejny raz okazało nic nigdy nie będzie lepsze od książki.
7/10
A.
Nie żeby był genialną produkcją, bo nie był, ale jednak miał w sobie coś co pozwala mi nie żałować pieniędzy wydanych na bilet i tego, że pójdę na niego jeszcze raz (obiecałam N.). Jest to film miły, lekki i przyjemny. Było się z czego pośmiać i to nawet dosyć często, można się było wzruszyć (podobno) a niektóre sceny trzymały w napięciu.
www.posters.pl |
Idąc do kina wiedziałam, że film będzie miał inne zakończenie niż książka. Od razu mnie to ucieszyło, zakończenie książki mogło być lepsze i bardziej stanowcze. Ostatnie sceny filmu? Jestem pod wrażeniem. Wspaniale pomyślane i wykonane zakończenie. Byłam wściekła, zaskoczona, zdezorientowana i zachwycona!
Muzyka w filmie jest dosyć dobra, nie wgniata w fotel, ale też nie denerwuje. Gra aktorska nie zaskakuje i nie powala. Mówię głównie o odtwórcach głównych ról, czyli Belli i Edwarda. Oni są cały czas tacy sami. Kirsten jakby zagubiona, Robert jakby zniesmaczony albo odurzony. Moim ulubionym aktorem Sagi jest Billy Burke czyli ojciec Belli, jedyny na którego twarzy malują się emocje.
Pewnie pamiętacie, że niektóre wampiry mają pewne zdolności i tutaj twórców trochę poniosło. Ja rozumiem zdolności zdolnościami ale czarny dym wydostający się z rąk i robiący niewiadomoco to już trochę przesada i zaleciało trochę Harrym Potterem. Do tej pory zdolności były"niewidoczne".
Oczywiście masa niedomówień, przeinaczeń i pominięć (nie wiem czy osoby, które nie czytały cokolwiek zrozumiały) ale dla mnie to było tylko dopełnienie książki. Bardzo ładne pożegnanie z Sagą.
Fanom Zmierzchu polecam, fanom Edwarda i Jacka nie muszę ;) a wszystkim, którzy nie czytali oczywiście polecam przeczytać, bo jak się kolejny raz okazało nic nigdy nie będzie lepsze od książki.
7/10
A.
piątek, 16 listopada 2012
Stylizacja najeżona ćwiekami
Jak już Ania kilka dni temu Wam powiedziała- korzystając z ostatnich promieni słoneczka i odrobiny wolnego czasu (który niestety niezwykle rzadko nam się zdarza) postanowiłyśmy porobić nowe zdjęcia. Szary płaszczyk i kobaltowy komin A. wszyscy już widzieli więc pora na mnie.
Chorowałam od dłuższego czasu na sweter z ćwiekami na ramionach, ale nie mogłam znaleźć tego idealnego! Kiedy już miałam zrezygnować- udało się!!! Zobaczyłam wymarzony fason!! I po raz kolejny allegro okazało się niezastąpione:)
Zrezygnowałam z mocnych dodatków. Sweter sam w sobie był wystarczająco intrygujący. Niestety jak się okazało jest niepraktyczny- już nie mam jednego złotego ćwieka! Ale nikt nie powiedział, że będzie lekko:)
Kurtka jest także jednym z nowszych nabytków. Ma odpinana podszewkę- także będzie dobra nawet na cieplejsze dni:)
Kurtka- bershka
Spodnie- Stradivrius
Sweterek- allegro
Torebka- Jennifer & Jennifer
Kozaki -nn
Chorowałam od dłuższego czasu na sweter z ćwiekami na ramionach, ale nie mogłam znaleźć tego idealnego! Kiedy już miałam zrezygnować- udało się!!! Zobaczyłam wymarzony fason!! I po raz kolejny allegro okazało się niezastąpione:)
Zrezygnowałam z mocnych dodatków. Sweter sam w sobie był wystarczająco intrygujący. Niestety jak się okazało jest niepraktyczny- już nie mam jednego złotego ćwieka! Ale nikt nie powiedział, że będzie lekko:)
Kurtka jest także jednym z nowszych nabytków. Ma odpinana podszewkę- także będzie dobra nawet na cieplejsze dni:)
Kurtka- bershka
Spodnie- Stradivrius
Sweterek- allegro
Torebka- Jennifer & Jennifer
Kozaki -nn
środa, 14 listopada 2012
Do szkoły by się szło
Co można zrobić kiedy zajęcia zaczynają się po 12, a pogoda za oknem dopisuje? Wybrać się na kawę do maka (w sensie McDonalds ;) uwielbiam ostatnio ich cappuccino) i zrobić stylizacje. Zatem po wypiciu, może nie pobudzającej, ale za to pysznej, kawy zrobiłyśmy małą sesję.
Zazwyczaj wybieram płaskie, wygodne buty, ale ze dwie pary butów obcasów na pewno się przydadzą. Wszystko co mam na sobie kupiłam w jakichś małych sklepikach albo zabrałam mamie :) buty dostępne w Deichmannie. Oczywiście N. też ma piękne zdjęcia, które zobaczycie już wkrótce.
A.
Zazwyczaj wybieram płaskie, wygodne buty, ale ze dwie pary butów obcasów na pewno się przydadzą. Wszystko co mam na sobie kupiłam w jakichś małych sklepikach albo zabrałam mamie :) buty dostępne w Deichmannie. Oczywiście N. też ma piękne zdjęcia, które zobaczycie już wkrótce.
A.
wtorek, 13 listopada 2012
Silikonowa Piękność
Dzisiaj post o urodzie, a dokładnie o tym jak o nią dbać i
przy okazji nie szkodzić samej sobie. Niestety żyjemy w takich, a nie innych
czasach kiedy praktycznie cały czas jesteśmy w biegu. Żyjemy szybko i raczej to
się nie zmieni (przynajmniej na razie) Kosmetyki, których używamy na co dzień
nafaszerowane są po brzegi chemią (oczywiście nie wszystkie). W związku z tym
musimy koniecznie wiedzieć czego unikać. Istnieje bowiem "chemia",
która nie ma zgubnego wpływu na nasze ciało czy włosy. Ale istnieje także taka,
która truje, niszczy i powinnyśmy z niej jak najszybciej zrezygnować.
Więc chciałabym uporządkować trochę naszą (moją) wiedzę o
silikonach zawartych w szamponach do włosów! Zacznę od tego dlaczego silikon to
zło. Ano dlatego, że oblepia nasze włosy, obciąża je i nie pozwala na
odpowiednią penetrację i działanie innych składników odżywczych zawartych w
kosmetykach.
Ich nazwy są niejednokrotnie skomplikowane i trudne, ale na
"dzień dobry" wystarczy wiedzieć że należy unikać wszystkich związków
o nazwach silicone, siloxane lub methicone.!!!
Silikon działa trochę na zasadzie kremu z filtrem. Na
początku tworzy jakby warstwę ochronną na naszych włosach, która sprawia, że
kudełki pięknie się układają i są lśniące. Dopiero nieregularnie zmywane i
często używane zaczynają stanowić nie lada problem! Bardzo duża zawartość
silikonów jest we wszystkich produktach do stylizacji. Jednak nie tylko silikony
nam szkodzą- powinnyśmy w szamponach unikać także substancji takich jak: SLS-y, czyli Sodium Laureth Sulfate i Sodium Lauryl Sulfate. To substancje myjące (detergenty, które mogą
uczulać i podrażniać), które sprawiają,
że szampon tak dobrze się pieni.
Oprócz tego musimy (bądź nie) wiedzieć, że silikony dzielą
się na te trudno zmywalne, trochę łatwiej zmywalne i niezmywalne. I teraz troszkę
dokładniejszy podział (dla chętnych)
Do silikonów trudno zmywalnych (wymagających silnych detergentów) należą:
- simethicone, trimethicone
- cyclomethicone,
cyclopentasiloxane, trimethylsilylamodimethicone, trimethylsiloxysilicates
Łatwiej zmywalne (aby je zmyć, wystarczy łagodny szampon):
- amodimethicone, dimethicone,
dimethiconol, beheonoxy dimethicone, phenyl trimethicone
Bardzo łatwo zmywalne (rozpuszczalne w wodzie):
- dimethicone copolyol, lauryl
methicone copolyol, hydrolyzed wheat protein, hydroxypropyl polysiloxane,
PEG-silikony*
Inne silikony, które można
spotkać w kosmetykach to silicone rubber, silicone latex, latex, dermafilm,
silbar, dimethicream, poly(dimethylsiloxane), good-rite.
Dla mnie ten temat bardzo długo był trochę tajemnicą- dlatego postanowiłam
pomóc takim jak ja i jeszcze raz napisać kilka słów o silikonach. Mam nadzieję,
że komuś pomogłam. A tak przy
okazji postanowiłam sprawdzić jaki jest mój szampon i oto werdykt.
SLS-y jak najbardziej i no na samym początku składu czyli zapewne występują
w dużym stężeniu. No i kilka łatwiej zmywalnych silikonów. Nie jest najgorzej:)
W napisaniu tego posta inspirowałam się i niezwykle pomocny okazał się blog http://kuferek00.blogspot.com oraz strona derma lab.pl
niedziela, 11 listopada 2012
Nominacje
Na początku oczywiście bardzo serdecznie dziękujemy za nominację do tej zabawy:) Jest nam niezmiernie miło zwłaszcza, że od niedawna prowadzimy blog. Jesteśmy we dwie, ale tak szczęśliwie się złożyło, że dostałyśmy, aż dwie nominacje dlatego każda z nas udzieli odpowiedzi na inne pytania.
I tak pierwszą nominację dostałyśmy:
http://madamedeluxe.blogspot.com/
oto pytania
I tak pierwszą nominację dostałyśmy:
http://madamedeluxe.blogspot.com/
oto pytania
1.Książka czy film? OCZYWIŚCIE, BEZAPELACYJNIE KSIĄŻKA!
2.Prawo czy leworęczny? PRAWO
3.Ulubione imię męskie? MICHAŁ
4.spodnie czy sukienka? SPODNIE (ALE DOPASOWANE)
5.lato czy zima? LATO
6.ulubiony kolor? RÓŻOWY:d
7. oczy niebieskie czy brązowe? NIEBIESKIE
8. Co Cię najbardziej denerwuje u innych ludzi? BRAK KULTURY, CHAMSTWO, BRAK DYSTANSU DO SAMEGO SIEBIE
9. Czego najbardziej się boisz? MUCH :d (wiem, że to dziwne, ale tak właśnie jest)
10. trampki czy szpilki? TRAMPKI
11. wyjście do kina czy na zakupy? TRUDNE PYTANIE, ALE CHYBA JEDNAK... ZAKUPY
I poniżej kolejne pytania z drugiej nominacji:) serdecznie dziękujemy:)
Natalia
Drugie zaproszenie dostałyśmy od: http://milionweeksofhappines.blogspot.com/
i oto pytania
i teraz pora na nasze pytania:
1. Jaki jest Twój ulubiony kwiat?
2. Jakie jest Twoje największe marzenie?
3. Jaki jest Twój ulubiony zapach?
4. Co robisz kiedy jesteś smutny/smutna?
5. Do kogo pierwszego zadzwonisz z radosną nowiną?
6. Czy masz jakieś zwierzątko? Jak ma na imię?
7. Co najbardziej lubisz jeść?
8. Czego nigdy byś nie zjadł/a?
9. Jaką kawę pijesz?
10. Kim chciałaś/łeś zostać będąc dzieckiem?
11. Jaki jest Twój ulubiony serial/film/bajka?
I nominujemy:
http://zyjechwila.blogspot.com/
http://justdoit-kudels.blogspot.com/
http://milionweeksofhappines.blogspot.com/
http://walnijsmajla-malinka.blogspot.com/
http://mojesniadania.blogspot.com/
http://be-neutral.blogspot.com/
http://sarcia03.blogspot.com/
http://amiperfect3.blogspot.com/
http://zycieanonimki.blogspot.com/
http://projektmobajl.blogspot.com/
http://niewymiarowa-style.blogspot.com/
sobota, 10 listopada 2012
Tołpa a cellulit
Nadszedł czas na recenzje produktu Tołpa: dermo body, cellulite. Przypomnę, że efekty miały być widoczne po dwóch tygodniach stosowania rano i/lub wieczorem, a preparat jest stworzony do walki z cellulitem II i III stopnia.
Jak pamiętacie byłam zachwycona opakowaniem. Uważam, że zapach mimo, że jest torfowy nie należy do brzydkich, charakterystycznych dla produktów w miarę naturalnych, ale jest dość delikatny i przyjemny. Ma lekką, dość płynną konsystencję przez co dobrze się rozprowadza i szybko wchłania, ale jednocześnie nie należy przez to do najwydajniejszych. Po 4 tygodniach stosowania zużyłam prawie 3/4 i nie zauważyłam ŻADNEJ! różnicy.
Spodziewałam się czegoś więcej po tak drogim produkcie. Zastosowałam się oczywiście do wskazówek na opakowaniu: jadłam małych 5 posiłków co 3 godziny, nie zakładałam nogi na nogę, piłam dużo płynów w tym zieloną herbatę, na ćwiczeniach dawałam z siebie wszystko, zamiast czekać na autobus robiłam sobie szybkie spacery, słodycze ograniczyłam do dwóch ciastek zbożowych do kawy, które w dodatku liczyłam jako jeden posiłek i dwa razy dziennie stosowałam serum Tołpy starannie je wmasowując i NIC! Skóra miała ładniejszy kolor i była bardziej napięta, ale taki efekt występuje przy regularnym użyciu dowolnego balsamu.
Skoro przy takim stosowaniu nie pozbyłam się cellulitu I stopnia to na II i III na pewno nie zadziała, a w końcu do niego jest przeznaczony. Gdyby nie to, że go dostałam, żałowałabym każdej złotówki na niego wydanej.
A.
czwartek, 8 listopada 2012
Pierwszy zimowy outfit
Dzisiaj chciałabym Wam zaprezentować pierwszy zimowy look. Niestety nie zrobiłyśmy za dużo zdjęć bo na dworze strasznie wiało i było bardzo zimno. Musiałam koniecznie wybrać się wtedy na zakupy bo moja zimowa kurtka swoje już przeszła i nadszedł czas na zmianę. Przy okazji natrafiłam na przepiękna misiowatą czapkę i musiałam ją kupić!
Sweterek- Tally Weijl
Komin- Pepco
Czapka-Terranova
Spodnie- Stradivarius
Buty- Tally Weijl
Torebka- Venezia
i kurtka- kompletnie nie pamiętam bo jak już pisałam mam ją kilka dobrych lat:)
Sweterek- Tally Weijl
Komin- Pepco
Czapka-Terranova
Spodnie- Stradivarius
Buty- Tally Weijl
Torebka- Venezia
i kurtka- kompletnie nie pamiętam bo jak już pisałam mam ją kilka dobrych lat:)
środa, 7 listopada 2012
Jeśli kupować kosmetyki to tylko w...
No właśnie, gdzie? Zawsze wybierałam na tego typu zakupy drogerię Rossmann. Bo jakoś tak zawsze po drodze, bo duża, bo wszystko tam jest. Może nie odkrywam w tym momencie Ameryki, ale może ktoś jeszcze o tym nie wie, może chodzi po tej ziemi ktoś tak nieogarnięty jak ja i tak jak ja nie zdaje sobie sprawy z alternatywy. Mówię mianowicie o aptece-drogerii Super-Pharm. Wiedziałam o jej istnieniu, ale trzymałam się sprawdzonego sklepu, w którym mogłam robić zakupy praktycznie z zawiązanymi oczami, bo rozkład półek znałam prawie na pamięć.
Pomysł połączeni drogerii i apteki powstał w połowie lat 60. w Kanadzie, do Polski dotarł w 2001 roku. Uważam, że Super-Pharm jest super. Mają tam świetne promocje, w Rossmannie też są promocje powiecie. Otóż są, ale nie możecie tam założyć karty LifeStyle. Założenie karty jest bardzo proste. Wystarczy wypełnić formularz (http://www.klublifestyle.pl/), wydrukować i podejść z nim do drogerii. Posiadacze karty mają osobne promocje i bony rabatowe, a za wydane złotówki dostają punkty, które mogą wymieniać na nagrody. I z tego powodu wybieram Super-Pharm. Skoro i tak wydaje pieniądze na kosmetyki, a mogę jeszcze mieć z tego jakieś korzyści to czemu nie. Jeżeli ktoś nie posiada karty LifeStyle to naprawdę gorąco polecam.
Jedynym minusem jest dostępność. Rossmann jest praktycznie na każdym rogu (670 sklepów na terenie kraju), drogerie Super-Pharm we Wrocławiu są tylko 4 z czego dwie mam zupełnie nie po drodze, a do dwóch pozostałych też muszę sporo nadrabiać. Ogólnie w całej Polsce naliczyłam ich tylko 38. Jednak mimo wszystko uważam, że warto, tym bardziej, na na zakupy kosmetyczne nie chodzi się jakoś specjalnie często.
A.
http://www.magnoliapark.nazwa.pl/cms_uploads/29pic2.jpg |
Pomysł połączeni drogerii i apteki powstał w połowie lat 60. w Kanadzie, do Polski dotarł w 2001 roku. Uważam, że Super-Pharm jest super. Mają tam świetne promocje, w Rossmannie też są promocje powiecie. Otóż są, ale nie możecie tam założyć karty LifeStyle. Założenie karty jest bardzo proste. Wystarczy wypełnić formularz (http://www.klublifestyle.pl/), wydrukować i podejść z nim do drogerii. Posiadacze karty mają osobne promocje i bony rabatowe, a za wydane złotówki dostają punkty, które mogą wymieniać na nagrody. I z tego powodu wybieram Super-Pharm. Skoro i tak wydaje pieniądze na kosmetyki, a mogę jeszcze mieć z tego jakieś korzyści to czemu nie. Jeżeli ktoś nie posiada karty LifeStyle to naprawdę gorąco polecam.
http://www.deleguescommerciaux.gc.ca/fra/services-entreprises-etrangeres/imageViewer.jsp?did=c16212&img=Superpharm-blue1.jpg |
Jedynym minusem jest dostępność. Rossmann jest praktycznie na każdym rogu (670 sklepów na terenie kraju), drogerie Super-Pharm we Wrocławiu są tylko 4 z czego dwie mam zupełnie nie po drodze, a do dwóch pozostałych też muszę sporo nadrabiać. Ogólnie w całej Polsce naliczyłam ich tylko 38. Jednak mimo wszystko uważam, że warto, tym bardziej, na na zakupy kosmetyczne nie chodzi się jakoś specjalnie często.
A.
Subskrybuj:
Posty (Atom)