Po pierwsze trzeba zdecydować na co ma się ochotę, co nie zawsze jest takie proste. Mój główny problem polega na tym, że sushi na mieście jest drogie i nie takie dobre jak Natalkowe :) do mojego ulubionego chińczyka zawsze mam za daleko, albo po prostu mam ochotę na coś innego niż M. i trzeba jakoś dojść do consensusu.
Kiedy problem lokalu mamy rozwiązany, pojawia się problem następny. A mianowicie jestem raczej małą osóbką (a przynajmniej tak lubię o sobie myśleć ;)) o małym żołądku, lubię jeść ale preferuję opcję często i mało niż dużo i rzadko. No właśnie, a czegoś takiego jak pół porcji, czy mała porcja raczej się nie zdarza.
Czy wy jecie tyle samo co faceci? Może to stereotypowe myślenie, ale od dzieciństwa obserwuje jak tato dostaje kopiasty talerz obiadu, a mama nakłada sobie ledwo co. Choćbym pościła cały dzień nie jestem wstanie wcisnąć w siebie porcji, które podają mi w restauracjach.
Powiecie, że można wziąć resztę na wynos. Ale po co, skoro można by za pół ceny dostać pół porcji i wyjść najedzonym ale nie przepełnionym i bez poczucia, że zmarnowało się jedzenie, za które się zapłaciło.
A.
niby dużo jem ale nie aż tyle co podają w niektórych restauracjach. Cena ogromna i porcja ogromna jakby nie mogli na pół wszystko. U mnie najlepiej jest w mieście dobry kebab w cienkim cieście. Tyle, że on jest całkiem spory :) i dobra, rozumiem że nie dadzą połowy ale czasami chciałam wziąć na pół np. z bratem to nie bo nie kroją już na pół bo szef nie pozwala ;] nie wiem co by im to zmieniło ale wtedy tracą klienta bo nie kupię wcale ;]
OdpowiedzUsuńJak jeszcze jadłam mięso, to miałam zasadę "zero mięsa na mieście" zwyczajnie bałam sie że podadzą mi jakieś resztki z jadem kiełbasianym ;) No chyba że jadłam w porządnych miejscach ;) wtedy wiadomo...
OdpowiedzUsuńA propos tych porcjo dla mężczyzn i kobiet. Moja przyjaciółka (165cm i obecnie jakieś 46kg) je dwukrotnie większe porcje niż mój mężczyzna ;)
Pozdrawiam Cieplutko :*
Na pewno jeszcze tu wpadnę :)
mmm u mnie to zależy od dnia czasami potrafię zjeść naprawdę bardzooo dużo :) narobiłaś mi chęci na jakieś jedzonko :)mimo późnej pory pójdę coś przekąsić :)
OdpowiedzUsuńdokładnie! A niektóre restauracje mają naprawdę spore porcje, takie, że czasem i mój chłopak nie może zjeść, a co dopiero ja:) Szkoda, że jeszcze nikt w pobliżu nie pomyślał o tym,aby wprowadzić właśnie pół porcji:)
OdpowiedzUsuńJa mało kiedy chodzę jeść obiady na mieście a jeśli już to tylko tam gdzie właśnie można wziąć pół porcji;) W domu zawszę muszę jeść dużo , mama nakłada mi porcje jak dla taty:)
OdpowiedzUsuńja na mieście o dziwo jem dużo:D a w domu malutko xd
OdpowiedzUsuńto zalezy ja nienawidzę fast foodów, w dodatku nie jem mięsa i tez mam schody ze znalezienie czegoś dobrego na mieście. Zazwyczaj jem często i mniejsze porcje jak Ty :)
OdpowiedzUsuńSuper wpis !! :)
OdpowiedzUsuńtakeabreakkk.blogspot.com
Cześć! :)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Blog.
Wpadnij do mnie po info black-and-whitee.blogspot.com
obserwuję i liczę na to samo. Ja dopiero zaczynam blogować ;)
Co za pyszności ! :)
OdpowiedzUsuńszczerze mówiąc nigdy nie myślałysmy w taki sposób, ale masz rację! :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiamy!
Ja teraz zaczęłam jeść na mieście, ale nic nie przebija domowych obiadków :)
OdpowiedzUsuńNo też jestem nauczona , że faceci dostją większe porcje tzn nikt nikomu nie żałuje można zjeśc więcej , ale nawet sie nie mieści. A faceci wcisną wszystko :)
OdpowiedzUsuńMniam . Też dzisiaj jadłam *.*
OdpowiedzUsuńTeż obserwuje *.*
Oczywiście, że zaobserwuję ;)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Twój komentarz, to jestem podobnego zdania, u nas niestety jest więcej społeczeństwa, które szybko łapią złe zachowania i obniżają ;)
Czasami idąc na miasto cos zjesc pochłaniam wszystko nie pozostawiąjąc nic, a czasami ledwo co rusze i juz jestem pełna.. Nie wiem od czego to zalezy...
OdpowiedzUsuńNa tym zdjęciu kotleciki z ziemniorami wyglądaja apetycznie :)
U mnie i mojego faceta nie ma problemu,kiedy jesteśmy np w kinie i po kinie trzeba zejść chodzimy do ulubionego turka na kebaba. może niezdrowo, ale za to dość tanio a porcja naprawdę duża :) A w domu..w domu jemy to co pokazuje zawartość lodówki :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja mam często problem z wyborem miejsca, marnie mi idzie decydowanie się. :) a najgorzej jest już wtedy, gdy na dodatek nie wiem co chcę zjeść. :)
OdpowiedzUsuńa kebaba zjesz całego np?:D
OdpowiedzUsuńTakiego w bułce jak się postaram to zjem, ale takiego z frytkami i surówkami nie ma opcji.
Usuńja niestety jem więcej i rzadziej,choć wiem że powinno się odwrotnie, ale masz rację z tymi porcjami, bo ja mimo wszystko też często zostawiam powiedzmy 1/3 na talerzu "bo już nie mogę". Powinno być coś takiego jak mała porcja, napewno wolałabym zjeść odrobinę mniej, niż marnować jedzenie...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ja jem dużo, więc pełne porcje mi odpowiadają:)
OdpowiedzUsuńWiem, że jak się poprosi w restauracji to można otrzymać połowę porcji (czasami też za połowę ceny). Zawsze też można resztę zabrać do domu:)
Pozdrawiam!
z reguły narzeczony kończy moją potrawę ;) dobrą opcją są miejsca, gdzie można samemu sobie nałożyć odpowiadają nam porcję :)
OdpowiedzUsuńOj narobiłaś mi ochoty na naleśniki. Pozdrawiam.Obserwujemy?
OdpowiedzUsuńTwój blog jest super ;)
OdpowiedzUsuńJa też jem mało ,a często;) Często nie dojadam zamawianych porcji;p
OdpowiedzUsuńnie ma to, jak zwinac komus zdjecie...i jeszcze nie podpisac. Zenada!
OdpowiedzUsuńOjej faktycznie. Ale mi głupio, zawsze podpisuje zdjęcia jeżeli nie wrzucam swoich. Dzięki za zwrócenie mi na to uwagi :)
Usuń